Po właściwym spożyciu posiłku, zostawiłem talerz i wyszedłem z baru. Zszokowały mnie odrazu krzyki Yautja zza bramki. Oznaczało to jedno, bramka została otwarta. Wstąpiła jakąś rodzina, dwójka rodzeństwa, matka i ojciec. Ten ojciec był ranny, a więc rodzina się rozgościła, a ojca zabrano do szpitala. Był za moją wieżą. Jak na wojenne warunki, był całkiem dobrze zorganizowany.
Wpuśccie nas! - krzyczą Yautja.
Co mogli zrobić strażnicy? Oni poprostu pilnują. Ale cóż. Postanowiłem że wstąpię do wojska. Nie wiem, co we mnie wstąpiło. Opowiem wam o tym później.
(spokojnie, to nie będzie takie krótkie, dokończę jutro bo jest już późno a człowiek musi spać xD )